Prośba do czytelników

Bardzo ważne są dla mnie komentarze. Zatem proszę o nie, by móc poprawić swoją powieść w takim stopniu, żeby było w niej jak najmniej błędów.
Ważne: należy czytać posty w kolejności od najstarszego do najświeższego. Posty mają tworzyć sensowną całość. Przecież jest to powieść.

niedziela, 12 października 2014

***

Nadchodził, jakby mogło się wydawać, zwyczajny i spokojny wieczór, jak co dzień. Krwawa poświata zachodzącego słońca, ubarwiła sobą cały nieboskłon w koloryt pomarańczy, czerwieni przechodzącej w granat i fiolet.Drzewa kładły się na ziemi długim cieniem. Nadchodził zmierzch.
Istoty światła kończyły pracę na polach. Nadzorcy powoli, a zarazem hałaśliwie, poganiali robotników o zniszczonych twarzach, w łachmanach, do szybszego opuszczenia miejsca pracy. Każdy kto spojrzałby na to całe zamieszanie a byłby znawcą zwyczajów, jakie tutaj zwykle obowiązują od wielu pokoleń, stwierdziłby, że to jest taki sam dzień, jak wiele innych.
Jednak dla uważnego obserwatora nie wszystko przebiegało zwyczajnie. Z dala od rolnych pól nad rzeką, jakaś para, kobieta wraz z mężczyzną wykonywała jakąś ważną czynność. Z daleka wyglądało to tak, jakby te istoty coś pakowały. Można było dostrzec nerwowy pośpiech. Świadczyło to o tym, jak bardzo zależało im na czasie wykonując tą niespodziewaną pracę. Ktoś, kto obserwowałby ich z boku, doszedłby do wniosku, że do małej łódeczki wkładali ruchome, żywe zawiniątko.
 Nagle od strony wsi dotarł do uszu pary pracującej  nad rzeką przeraźliwy skowyt, zatrwożone głosy, zwierzęce ryki konających w męczarniach. Wśród tych dźwięków można było wyłowić szlochy kobiet i kwilenie dzieci. W powietrzu wyczuwało się wszechobecny lęk, który jak obślizgły robal o tysiącach   kończyn, swoimi zimnymi  mackami obejmował w posiadanie tą zapracowaną parę.
Obydwoje mieli potworną świadomość tego, że to, co dzieje się tam w oddali, gdzieś na rolnych polach, jest ich nadchodzącym losem. Wiedzieli, że muszą wypełnić swoje przeznaczenie, by ten świat mógł wrócić do równowagi. Jednocześnie zdawali sobie sprawę z tego, że chwile ich życia coraz szybciej dobiegają końca.
Mieli świadomość, że będą musieli bardzo długo cierpieć, by wreszcie z ulgą przyjąć śmierć, jako wybawienie od  potwornego bólu miażdżonych i wyrywanychz ich własnego ciała stawów i członków . Wielokrotnie widzieli tę chwilę w snach; wielokrotnie zadawali sobie to samo pytanie: czemu to im okrutny los wyznaczył taką rolę w tej historii? Lecz nigdy nie uzyskali na nie odpowiedzi.
Jęzory ognia trawiły już wieś. Wtem okolicę pogrążyła cisza. Cały ten makabryczny jazgot, jak nożem uciął. Martwota zawisła groźnie w powietrzu. Chwilowo ten stan rzeczy wydawał się być nienaturalny po tej dobiegającej parę kakofoni  apokaliptycznych głosów.
W ich stronę biegł zakrwawiony chłop, którego prowadzili na postronku czarni jeźdźcy. Dosiadali olbrzymich karych koni, ich głowy skrywały czarne kaptury a twarze zasłaniały straszliwe maski. Te upiorne zasłony przerażały wszystkich tych, którzy mieli to nieszczęście ujrzeć je, jako ostatnią rzecz w swoim życiu. Był to rozpoznawczy znak Czarnej Gwardii Imperatora. Tam, gdzie przybywali jej wojownicyzabijano wszystko, co  było żywe . To było jedyne rozwiązanie jakie znali i bezwzględnie stosowali. Nie było mowy o żadnych alternatywnych metodach ujarzmiania najechanych tym bardziej, że najeźdźcy czerpali niewyobrażalną przyjemność z zadawanych ze znawstwem tortur. Rozkoszowali się aktem zabijania oraz całkowitej władzy nad pokonanymi.
 Ludzie powiadali, że ci zbrojni nie mieli ludzkich i w ogóle jakichkolwiek uczuć. Byli niewzruszeni oraz ślepo posłuszni swemu Upiornemu Panu.
Gdy ta para powoli w męczarniach ginęła, ci, którzy później o tym opowiadali, twierdzili, że tyle bólu, ile oni wytrzymali, nikt wcześniej nie był w stanie znieść. W trakcie przesłuchania, a zarazem cierpienia zadawanego przez oprawców Imperatora w odpowiednich dawkach , obydwoje  pragnęli jak najszybciej umrzeć. Owa śmierć była dla torturowanych jedynym wybawieniem od męki.
Mówią, że matka nigdy nie zdradzi swojego szczenięcia nawet wtedy, gdyby go miała próbować ochronić przed silniejszym od niej drapieżnikiem. Bo czegóż nie uczyni rodzicielka dla własnego dziecka. A zwłaszcza, gdy ono zostało wbrew swej woli wybrane na mściciela. I nie zdradziła tym razem.
Wreszcie dowódca dał znać, by ścieli torturowanych.
To był początek historii, która zmieniła świat. To był pierwszy, długo oczekiwany znak od przeznaczenia, o którym mówiła przepowiednia Hironiusza.

Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/10/tato-cos-tam-pynie-dziewczynkarezolutni.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz