***
Nadchodził, jakby mogło się wydawać, zwyczajny i spokojny wieczór, jak
co dzień. Krwawa poświata zachodzącego słońca, ubarwiła sobą cały nieboskłon w
koloryt pomarańczy, czerwieni przechodzącej w granat i fiolet.Drzewa kładły się na ziemi długim cieniem. Nadchodził zmierzch.
Istoty światła kończyły pracę na polach. Nadzorcy powoli, a zarazem hałaśliwie,
poganiali robotników o zniszczonych twarzach, w łachmanach, do szybszego opuszczenia
miejsca pracy. Każdy kto spojrzałby na to całe zamieszanie a byłby znawcą zwyczajów,
jakie tutaj zwykle obowiązują od wielu pokoleń, stwierdziłby, że to jest taki sam dzień, jak wiele innych.
Jednak dla uważnego obserwatora nie wszystko przebiegało zwyczajnie. Z dala od rolnych pól nad rzeką, jakaś para, kobieta wraz z mężczyzną wykonywała
jakąś ważną czynność. Z daleka wyglądało to tak, jakby te istoty coś
pakowały. Można było dostrzec nerwowy pośpiech. Świadczyło to o tym, jak bardzo
zależało im na czasie wykonując tą niespodziewaną pracę. Ktoś, kto obserwowałby ich z boku, doszedłby do wniosku, że do małej łódeczki wkładali ruchome,
żywe zawiniątko.
Nagle od strony wsi dotarł do
uszu pary pracującej nad rzeką przeraźliwy skowyt, zatrwożone głosy, zwierzęce ryki
konających w męczarniach. Wśród tych dźwięków można było wyłowić szlochy kobiet
i kwilenie dzieci. W powietrzu wyczuwało się wszechobecny lęk, który jak
obślizgły robal o tysiącach kończyn, swoimi
zimnymi mackami obejmował w posiadanie tą
zapracowaną parę.
Obydwoje mieli potworną świadomość tego, że to, co dzieje się tam w
oddali, gdzieś na rolnych polach, jest ich nadchodzącym losem. Wiedzieli, że
muszą wypełnić swoje przeznaczenie, by ten świat mógł wrócić do równowagi. Jednocześnie
zdawali sobie sprawę z tego, że chwile ich życia coraz szybciej dobiegają końca.
Mieli świadomość, że będą musieli bardzo długo cierpieć, by wreszcie z
ulgą przyjąć śmierć, jako wybawienie od
potwornego bólu miażdżonych i wyrywanychz ich własnego ciała stawów i członków . Wielokrotnie widzieli tę chwilę w snach; wielokrotnie zadawali sobie to
samo pytanie: czemu to im okrutny los wyznaczył taką rolę w tej historii? Lecz
nigdy nie uzyskali na nie odpowiedzi.
Jęzory ognia trawiły już wieś. Wtem okolicę pogrążyła cisza. Cały ten makabryczny jazgot, jak nożem uciął. Martwota zawisła groźnie w powietrzu.
Chwilowo ten stan rzeczy wydawał się być nienaturalny po tej dobiegającej parę kakofoni apokaliptycznych głosów.
W ich stronę biegł zakrwawiony chłop, którego prowadzili na postronku
czarni jeźdźcy. Dosiadali olbrzymich karych koni, ich głowy skrywały czarne
kaptury a twarze zasłaniały straszliwe maski. Te upiorne zasłony przerażały
wszystkich tych, którzy mieli to nieszczęście ujrzeć je, jako ostatnią rzecz w
swoim życiu. Był to rozpoznawczy znak Czarnej Gwardii Imperatora. Tam, gdzie
przybywali jej wojownicyzabijano wszystko, co
było żywe . To było jedyne rozwiązanie jakie znali i
bezwzględnie stosowali. Nie było mowy o żadnych alternatywnych metodach
ujarzmiania najechanych tym bardziej, że najeźdźcy czerpali niewyobrażalną przyjemność z zadawanych ze znawstwem
tortur. Rozkoszowali się aktem zabijania oraz
całkowitej władzy nad pokonanymi.
Ludzie powiadali, że ci zbrojni
nie mieli ludzkich i w ogóle jakichkolwiek uczuć. Byli niewzruszeni oraz ślepo
posłuszni swemu Upiornemu Panu.
Gdy ta para powoli w męczarniach ginęła, ci, którzy później o tym
opowiadali, twierdzili, że tyle bólu, ile oni wytrzymali, nikt wcześniej nie
był w stanie znieść. W trakcie przesłuchania, a zarazem cierpienia zadawanego przez
oprawców Imperatora w odpowiednich dawkach , obydwoje pragnęli jak najszybciej umrzeć. Owa śmierć
była dla torturowanych jedynym wybawieniem od męki.
Mówią, że matka nigdy nie zdradzi swojego szczenięcia nawet wtedy,
gdyby go miała próbować ochronić przed silniejszym od niej drapieżnikiem. Bo czegóż
nie uczyni rodzicielka dla własnego dziecka. A zwłaszcza, gdy ono zostało wbrew
swej woli wybrane na mściciela. I nie zdradziła tym razem.
Wreszcie dowódca dał znać, by ścieli torturowanych.
To był początek historii, która zmieniła świat. To był pierwszy, długo oczekiwany znak od przeznaczenia, o którym mówiła przepowiednia
Hironiusza.
Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/10/tato-cos-tam-pynie-dziewczynkarezolutni.html
Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/10/tato-cos-tam-pynie-dziewczynkarezolutni.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz