Prośba do czytelników

Bardzo ważne są dla mnie komentarze. Zatem proszę o nie, by móc poprawić swoją powieść w takim stopniu, żeby było w niej jak najmniej błędów.
Ważne: należy czytać posty w kolejności od najstarszego do najświeższego. Posty mają tworzyć sensowną całość. Przecież jest to powieść.

sobota, 11 października 2014

                             ***

Znów pojawił się znajomy sen. A w nim ponownie dostrzega to ludzkie niemowlę. To obraz, jaki prześladuje go od lat.
Potem widzi kobietę, ludzką samicę, która podnosi trzymane w drobnych dłoniach człowiecze dziecko. Jest ono okrwawione i nagie.
Następna scena, jaka rozgrywa się w jego koszmarze jest zazwyczaj taka, że bezpotomnie umiera. Widzi z bliska swoją śmierć, ale tuż obok jego wezgłowia nikogo nie dostrzega. Nie stoi, chociaż powinien, namaszczony przez niego następca tronu. Nie ma więc ciała, którego w trakcie agonii tak potrzebuje, by do niego mogłaby przejść jego dusza i umysł. Cykl nieśmiertelności nie zostaje dopełniony.
Inna scena, jaką pamięta ze swojego sennego majaka, przedstawia jego upadek. Ludzie wraz z innymi rasami tego zapomnianego zakątka wszechświata wiwatują z radości, że odszedł w niepamięć historii. W radosnym szale niosą na rękach młodzieńca oplecionego girlandami bajecznie kolorowych kwiatów. A potem jest już tylko pustka. I to już jest  koniec koszmaru.
Jemu, Imperatorowi, władcy absolutnemu, który podbił większą część świata, ten sen ćmi się w  umyśle od lat. Chociaż miał być bytem nieśmiertelnym, ku swemu zaskoczeniu, no cóż, umiera…
Czy to jest możliwe ? – zadawał sobie to pytanie po wielokroć – Przecież namaścił go bóg zła.
Wielokrotnie myślał o swoim proroctwie, ale po wielu przemyśleniach zawsze dochodził do jedynego właściwego wniosku, że nie może być śmiertelny. Jego Stwórca nie mógł na to pozwolić, bo nie było to zgodne z jego oczekiwaniami i planami na przyszłość. Zresztą sam cel misji, który miał do osiągnięcia temu zaprzeczał. Ponadto sam dar nieśmiertelności otrzymał od swego ojca, którego czci jako boga. I to w jego imieniu dzierży władzę nad tym ułomnym światem. Jest jego pierworodnym synem, który został zrodzony z ciemności.
Cykl narodzin powtarza się, co siedemdziesiąt lat. Następca Imperatora zostaje zrodzony z wyselekcjonowanej matki, która nie jest świadoma tego dla kogo urodzi dziecko noszone w jej własnym łonie. Nie może wiedzieć jakiego zaszczytu ta nowo narodzona istota kiedyś dostąpi. Wybraniec Imperatora w momencie inicjacji z dziecka na mężczyznę zostaje odebrany matce przez wysłanników Czarnego Pana. Trafiwszy na jego dwór zostaje wychowany przez nauczycieli pod jego czujnym okiem. Jego celem jest długo oczekiwana chwila przemiany. Podczas tej podniosłej chwili Mroczny Władca napełnia naczynie, jakim jest to świeże jeszcze nie zużyte ciało, życiodajnym płynem. Czysty umysł i dusza zostają zalane wiedzą a także doświadczeniem zbieranymi wiekami przez Władcę Ciemności a stara nie potrzebna już skorupa umiera pozbawiona duszy.
Tę krainę we władanie jego ojcu, bogu ciemności, oddał w jedynowładztwo ten zazdrosny i narcystyczny bóg, który stworzył te istoty. Pragnął, po tym jak się na nich zawiódł, by ci wiarołomcy dostali nauczkę na wieczność a ponadto były przykładem dla innych stworzeń. Wszystkie te byty miały mieć świadomość tego, co ich niechybnie czeka, gdyby kiedykolwiek dopuściły się zdrady wobec niego.
 Gdy zemsta boga dokonała się, zapomniał o tym przeklętym świecie. Jego ojciec, bóg ciemności, stwierdził z przekąsem, że ich antagonista zapewne zaangażował się w kreowanie nowych istot gdzieś indziej i to one zostały niechybnie jego nowymi ulubieńcami. Jednak wszystko miało trwać do czasu.
Nagle ni z tego ni z owego, bo takie można było odnieść wrażenie, przypomniał sobie o ukaranej z całą surowością krainie. Gdy to nastąpiło, Imperator był pełen obaw czy przypadkiem w umyśle boga dobra nie zwycięży uczucie litości i wybaczenia. Obawiał się takiego dość nieoczekiwanego obrotu sprawy dla celu, jaki miał osiągnąć. Jednak lękał się niepotrzebnie. Istoty te nie uzyskały odkupienia za popełniony grzech pychy i zdrady. Ich Bóg nie był w stanie wybaczyć im wiarołomstwa i herezji. A to oznaczało, że balans między bóstwami niebezpiecznie przechylał się w stronę mocy ciemności. Byli więc bliscy ostatecznego zwycięstwa.
Z czasem wraz z następującymi po sobie wypadkami uświadomił sobie wagę tych wydarzeń. W jego umyśle rodziły się pytania bez odpowiedzi: Jakie może mieć znaczenie ten przeklęty, powtarzający się sen? A może jednak  nie wie wszystkiego o przeznaczeniu oraz o losie, jaki został mu przypisany? Może z jakiś bliżej mu nieznanych powodów przepowiednia tego zafajdanego dziada Hironiusza mimo wszystko jest realna i oto nadchodzi nieunikniony kres jego rządów? Z tego wszystkiego najgorsze było to, że już dawno temu zgładził Hironiusza i miał nadzieję, iż to przyniesie mu ulgę a sen ustąpi. I tak było przez krótki czas, ale wkrótce majak powrócił ze zdwojoną siłą. Zatem nie przyniosło mu to upragnionego spokoju. Koszmar nadal, co noc  uparcie powracał.
Lecz w tej chwili to już nie było ważne, bowiem zapobiegł wyśnionemu upadkowi, tak mu się przynajmniej wydawało, swojego imperium. Wreszcie odnalazł tego, który mógł mu zagrozić, którego widywał tak często w swoich koszmarach. Mogłoby się wydawać, że już tylko godziny dzielą Imperatora od rozwiązania problemu. Ostateczne powodzenie w tej sprawie miała mu zapewnić jego przyboczna gwardia. Jej zagony podążały ku wyznaczonemu celowi. Otrzymali jednoznaczne polecenie: żeby być bezwzględnymi i okrutnymi, by w zarodku zlikwidować źródło tego przeklętego snu. Tego wymagała racja stanu i w jej imieniu był zdolny uśmiercać całe miasta oraz wsie, kobiety oraz dzieci. Był zdolny do wszystkiego. Nie miał zamiaru cofnąć się przed żadnym satysfakcjonującym go rozwiązaniem. Tego wymagał od niego jego ojciec oraz jedyny pan, bo wszak cel uświęcał środki. A on miał przecież tylko to jedno zadanie do wykonania – podbić ten cały świat ku chwale swego stwórcy. Spokój i wieczne panowanie nad rzędem dusz miała mu zapewnić zagłada dziecka wraz z rodzicami. Mieli jej dokonać wysłani przez niego siepacze. Była to, w jego opinii, niezbyt wygórowana cena za odniesienie pełnego zwycięstwa.
Głęboko odetchnął.
Pomyślał sobie, że wreszcie będzie mógł się czuć bezpiecznie. Następne noce powinny być już spokojne, bo bez tej przeklętej projekcji jego przyszłości. W końcu będzie mógł sobie pozwolić na silną wiarę w to, iż przechytrzył swoje fatum i absolutnie nic nie jest mu w stanie stanąć na drodze ku pełnemu władztwu nad tymi istotami światła.
Usiadł przyciężko na siedzisku. Wpatrzył się mimowolnie w kamienną posadzkę. Pomimo pewności, że podjęte decyzje są jak najbardziej  właściwe, coś go ciągle nurtowało. Nie był w stanie określić przyczyny tego uczucia, które nie dawało mu pełnego spokoju ducha. Czuł niepokój i zastanawiał się, czy to dziecko, po które wysłał swoich zbrojnych jest tym dzieckiem, którego poszukiwał. Przecież nie mógł mieć do końca pewności, że tak jest; przecież nie mógł pozwolić, by koszmar ponownie wrócił. Mimo tych wątpliwości był dobrej myśli. Pomyłki absolutnie nie brał pod uwagę.
Wstał i wyjrzał przez okno. Na zachodzie czerwona łuna pokryła znaczne połacie nieba. Natychmiast, gdy ją ujrzał, uspokoił się. Nabrał pewności, że cel musi być właściwy. W końcu, w wyraźnie lepszym nastroju, pomyślał :
„Oto nadszedł koniec tego koszmaru. Jedynym władcą tego świata jestem ja i nikt nie jest mi w stanie dorównać. Za mną stoi moja wiara a zarazem potęga boga ciemności. Nikt nie jest w stanie już mi zagrozić w panowaniu nad światem. Przeznaczenie, jakie zaplanował bóg ciemności wypełni się, co do joty. "
Uśmiech, którego nie miał od tak dawna, zagościł na twarzy Imperatora. 


Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/10/nadchodzi-jakby-mogo-sie-wydawac.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz