Prośba do czytelników

Bardzo ważne są dla mnie komentarze. Zatem proszę o nie, by móc poprawić swoją powieść w takim stopniu, żeby było w niej jak najmniej błędów.
Ważne: należy czytać posty w kolejności od najstarszego do najświeższego. Posty mają tworzyć sensowną całość. Przecież jest to powieść.

środa, 26 listopada 2014

***

Poranek dla tych, którzy przeżyli jatkę w Krwawej Łaźni był wyjątkowo pracowity, ale zarazem bardzo smutny i, co tu dużo mówić, mało przyjemny. Najważniejszą rzeczą, jaką musieli uczynić było to, by pozbierać wszystkie truchła w obozowisku, a następnie je spalić. Zebrano, więc martwe ciała w jedno miejsce, gdzie wcześniej przygotowano kilka palenisk.
Najbardziej uchodźcy płakali, gdy musieli znosić w miejsce stosów całopalnych szczątki małych, niewinnych dzieci. Co rusz poruszając się po obozowisku, potykali się o porozrywane małe istotki, wielokrotnie były to szczątki  ich własnych latorośli. Wiele z ciał było po prostu obgryzionych. Tak porozrzucane leżały w mieszaninie piachu i krwi. Wtedy ich serca ściskał ogromny żal, bezsilność, a na koniec wściekłość, która tłumiona w duszy rosła, by wreszcie eksplodować spazmami lamentu, a właściwie ryku albo zawodzenia zwłaszcza z ust matek.
Starzec, który wraz z niewielką grupą uchodźców przeżył atak wampirów, jako patron wsi, ostatkiem sił zarządzał wszystkimi pracami, by jeszcze przed południem wyruszyć w dalszą drogę. Obecni na tej polanie chcieli, jak najszybciej opuścić to przeklęte i złe miejsce.
Darkar nie odnalazł ani wśród ciał ani wśród żywych swojego druha Sinoe. Ta sytuacja, strasznie mocno go zmartwiła. Zastanawiał się, co mogło się stać z niziołkiem. Nikt go nie widział ani nikt go nie słyszał. Zapadł się jak kamfora.
Gdy już całkowicie stracił nadzieje na rozwiązanie tej niesamowitej zagadki, okazało się, że Silvie, być może, była ostatnią osobą, która prawdopodobnie mogła widzieć Sinoe. Twierdziła, że domyśla się, co się z nim stało. W jej opinii został bez pardonu uprowadzony i, co ciekawe, wiedziała, gdzie może być przetrzymywany.
Uważała, że miejsce, do którego należy się udać na poszukiwania zaginionego jest o wiele bardziej przerażające niż Krwawa Łaźnia, leży na całkowitym odludziu, a zamieszkują je złe moce i, na pewno, wampiry. Podobno znała je tylko Silvie i obiecała tam zaprowadzić Darkara. Co prawda nie ukrywała, że jest jej na rękę tam iść. Od dawna planowała się udać do Opuszczonego Miasta. Zapewne prędzej czy później, by to nastąpiło, bo przyrzekła to swojemu ojcu. Chciała za wszelką cenę odkryć tajemnicę jego śmierci. Lecz nie tylko obietnica było powodem jej decyzji o tym, by poprowadzić tam ekspedycje ratunkową. Łaknęła zemsty, nie tylko za zmarnowane życie, zgładzonych rodziców, ale również pragnęła pomścić swoich współtowarzyszy, którzy zginęli w tej potyczce z krwiopijcami.
 Po ostatniej walce jej oddział był niewielki. Pod jej dowództwem pozostała już tylko garstka zbrojnych. Po krótkiej i zaciętej dyskusji, choć dostali wolną rękę w podejmowaniu decyzji, jak jeden mąż postanowili wraz z zielonooką wojowniczką towarzyszyć Dakarowi w tej niebezpiecznej wyprawie.
Na wymarsz czekali do zmroku. Do tego czasu musieli maksymalnie zregenerować siły. Pragnęli ogniem i mieczem wyplenić ścierwa z tego świata.

Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/11/rozdzia-iii-opuszczone-miasto-cienie.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz