Prośba do czytelników

Bardzo ważne są dla mnie komentarze. Zatem proszę o nie, by móc poprawić swoją powieść w takim stopniu, żeby było w niej jak najmniej błędów.
Ważne: należy czytać posty w kolejności od najstarszego do najświeższego. Posty mają tworzyć sensowną całość. Przecież jest to powieść.

wtorek, 25 listopada 2014

***

Przyjaciel niziołka nie odnalazł go nigdzie na polanie. Szukał swojego małego druha także pośród trupów, na całe szczęście bez efektów. Nie mógł po tym, co się wydarzyło tego ranka odnaleźć miejsca dla siebie. Kręcił się bez sensu  po okolicy. W końcu zły i roztargniony postanowił odwiedzić uratowaną wojowniczkę. Był ciekaw kim ona jest.
– Jak się czujesz? – zagaił rozmowę Darkar do zielonookiej piękności, która leżała na jednym z wozów z okładem na głowie. Zrobiło mu się głupio, że on jest przyczyną tego stanu rzeczy.
Silvie rozejrzała się wokół nieprzytomnym wzrokiem. Nie bardzo wiedziała w jakim miejscu aktualnie się znajduje ani z kim właściwie rozmawia. Ostatnia scena jaką zapamiętała to była walka z wampirami. Potem kompletna nicość ogarnęła jej umysł. Całkowicie nie zdawała sobie sprawy z tego, co się z nią dzieje od jakiegoś, bliżej nie określonego czasu.
– Właściwie to która godzina? – przez chwilę, jakby na głos się zastanawiała. Potem strasznie się wykrzywiła z powodu cierpienia. – Boli mnie tragicznie głowa, kurwa mać, jakbym dostała porządnie przez czerep. – ni to poskarżyła się Silvie ni to szpetnie przeklęła. – Gdzie  jest Cedrik?
– Pytasz o swojego towarzysza, z którym walczyłaś przeciwko hordzie wampirów? – zapytał się rzeczowo Darkar.
– Pytam się o niego. Dokładnie.
– Jakby ci to powiedzieć… – chwilę zastanawiał się zbrojny. Nagle podjął w jego opinii jedyną słuszną decyzję. – Nie będę ciebie oszukiwał: nie żyje. Został przygnieciony kłodą drzewa, którą zrzuciły na was baitale. Nie mogły się do was dobrać pazurami, więc ostatecznie poszły po rozum do głowy i zastosowały podstęp.
– Nie żyje…..? – zapytała z niedowierzaniem.
– Tak nie żyje. Ale zmarł śmiercią godną wielkiego wojownika. Jestem Darkar, a ty kim właściwie jesteś? Dzięki wam zostało ocalonych wiele istot.
­– Silvie Ailen Healsing – na policzki twardej wojowniczki popłynęły łzy. – Jak to możliwe, że ja przeżyłam, a on zginął? Przecież my powinniśmy razem zostać przygniecieni.
– Uratowałem ciebie. Chociaż chciałaś mnie ukatrupić swoimi nożami. Niebezpieczna jesteś… – próbował zażartować, ale nic z tego nie wyszło.
– Jak to?
– Zobaczyłem, jak wampiry lecą w waszym kierunku a w pazurach niosą kawał bierwiona. Biegłem do was i krzyczałem. Chciałem was ostrzec, ale akurat była taka wrzawa i tumult, że nie usłyszeliście mojego wołania. Co miałem robić, rzuciłem się w stronę najbliższego z wojowników, by go odepchnąć na bezpieczną odległość od miejsca upadku ciężkiej kłody. Nie byłem, niestety, w stanie was dwoje uratować. Potem okazało się, że to ciebie ocaliłem. Byłaś zdezorientowana. Próbowałaś mnie zabić. Dlatego musiałem ciebie ogłuszyć. To wszystko. Twój partner już nie żył, gdy ciebie, Silvie niosłem w bezpieczne miejsce.
– To stąd ten straszny ból głowy?
– Myślę, że tak.
– Darkarze możesz mnie zostawić na chwilę samą. Potrzebuję tego.
– Oczywiście. Rozumiem to. – zapewnił wojownik udręczoną dziewczynę.
Gdy tylko wyszedł rozpłakała się, jak prawdziwa, rasowa baba. Potrzebowała tego, właśnie w tej chwili, gdy straciła bliską jej osobę. Teraz nie chciała być twardą, niedostępną zabójczynią, tylko zwykłą i kruchą kobietą, która ma emocje i coś czuje. Przecież uczucia to było coś, co odróżniało ją od tych ścierw.
Ostatni raz rozkleiła się, gdy musiała zabić swoją mamę. Rodzicielka wręczyła jej bezceremonialnie miecz i kazała sobie przebić serce, a potem odciąć głowę i spalić truchło. Nie chciała dalej żyć, jako przeklęty wampir.
Wielki żal ogarnął duszę wojowniczki. Nadszedł ten czas, gdy dotarło do niej, że musi wyryczeć się za ostatnie osiem lat.

Ciąg dalszy:
http://darkarposwiecenie.blogspot.com/2014/11/poranek-dla-tych-ktorzy-przezyli-jatke.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz